sobota, 20 grudnia 2014

Rozdział 4

Wracamy do bazy. Nie mogę wskoczyć do jadącego pociągu, a dostać się tam musimy jeszcze przed zmrokiem. Jestem bardzo zmęczony, ból jest średni, ale tak dłużej nie idzie - na pewno nie zdążymy.
- Megan, ty pojedź pociągiem. Ja jakoś sobie dam radę. Nie chcę, żebyś dostała ochrzan, bo mi pomagałaś... - rzucam krótko. Ta spogląda na mnie, jak na jakiegoś idiotę i informuje, przewracając oczami.
- Nie zostawię cię... Tony, może myślisz, że za tobą nie przepadam, ale to nie znaczy, że zostawię ciebie samego w takiej sytuacji... A poza tym... Nie jesteś taki zły. Trzeba cię tylko poznać - uśmiecha się lekko. Odwzajemniam ten miły gest i delektuje się słowami, które przed chwilą wypowiedziała. Lubi mnie. Ból nadal nie ustępuje, jednak Nieustraszony nigdy się nie poddaje. Muszę być silny i odważny. Zaczyna się ściemniać. Ciągle pamiętam słowa mojego ojca. I tej kobiety, która koło niego stała. Coś planują. Czy powinienem o tym komuś powiedzieć? Nie. Jeszcze bym stracił rodziciela, a mnie mogliby skazać na śmierć za podsłuchiwanie. W tym społeczeństwie prawo traktuje się najpoważniej na świecie. W oddali widzimy wejście do tunelu i od razu rozpoznajemy kierunek do siedziby Nieustraszonych. Rzucamy sobie znaczące spojrzenia i idziemy jeszcze szybciej. Czuję euforię, która przepełnia mnie całego. Jeśli nikt nas nie zauważy to wszystko będzie super. W końcu wchodzimy do środka. Nic nie widzimy, więc wyciągamy swoje podręczne latarki i świecimy. Za sobą słyszymy świst, odruchowo odwracamy się w tamtą stronę i widzimy jadący pociąg. Przełykam głośno ślinę.
- Mamy przerąbane - informuje i dziewczyna przytakuje. Patrzymy się, jak w obrazek. Zbliża się. Wrastamy w ziemie. Jest już blisko. Zaraz nas przejedzie, a my nic nie robimy. Nie ma ratunku. Zamykam oczy i wtedy jakaś siła wciąga mnie do środka. Upadam twardo na ziemię, zauważam rude włosy Megan i oglądam odjeżdżający pociąg. Zaczynam się śmiać. Nie wiem z czego, ale uważam, że to odpowiedni moment. Ja i trójka innych osób wybucha niekontrolowanym śmiechem.Wstajemy i ruszamy do Jamy. Idziemy powoli. Staram się nie pokazywać, że cokolwiek mnie boli... W drodze dziękujemy tej dwójce, która nas uratowała i docieramy do głównego miejsca w siedzibie. Wszyscy piją, skaczą, tańczą. Ja tylko wymijam swoją rudowłosą koleżankę i kieruje się do swojej sypialni. Nie mam ochoty na zabawę. Na korytarzach co chwilę spotykam jakieś całujące się pary.
Otwieram drewniane drzwi, po czym rzucam się na łóżko i staram się zasnąć, jednak jest to ciężkie z towarzyszącym bólem nogi. I te wszystkie wydarzenia... Mój ojciec współpracuje z jakąś żmiją. Co oni wszyscy planują? Czy Erudyci, z którymi walczyłem zauważyli moją twarz? Zrobili zdjęcia? Przypominam sobie o czymś... Otwieram szafkę stojącą obok łóżka i wyciągam z niej zdjęcie. To zdjęcie.
Miałem wtedy zaledwie kilka lat. To ojciec opowiedział mi o tym całym wydarzeniu, a samo zdjęcie przekazał mi na moje dziesiąte urodziny. Kiedy już nie żyła... Była na nim cała nasza trójka. Tylko my. Do tej pory nie znam osoby, która wykonała fotografię. Nie powiedzieli m i o tym. Ale, czy jest to istotne, gdy chociaż tak mogę podziwiać szczęśliwą rodzinę?
Czuję, że mam ochotę wstać i się przejść. Tak też robię. Nie mogę siedzieć bezczynnie. Muszę dowiedzieć się co oni tak naprawdę planują. Kto wzniesie bunt? My? Którzy Nieustraszeni się na pewno zgodzą?
Docieram pod mosiężne drzwi. Nie wiem, gdzie one prowadzą, ale skoro nie powiedziano nam tego to pewnie jest to zabronione. Moją twarz wykrzywia chytry uśmieszek i otwieram je. Zamknięte. Można się było tego spodziewać. Idę w sam środek siedziby, gdzie chwytam jedną butelkę Veley* i upijam jej łyk. Może alkohol pomoże przestać o tym wszystkim myśleć. Za każdym kolejnym łykiem czuję się coraz lepiej.
A potem kompletnie odpływam...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dobra. Rozdziału nie było długo i jest krótki. Bardzo krótki.
Ale chodiz o to, że to wprowadzenie do następnego.
W tym nie chciałem zbyt dużo zdradzać.
Więc wybaczcie i poczekajcie na następny.
Mam nadzieje, że nie będzie dwumiesięcznego odstępu.
Miesiąc może poczekacie.
Zależy od aktywności Waszej.

Szkielet Smoka Zaczarowane Szablony